By zrozumieć postępy, do których dochodzimy pracując na siłowni, musimy poznać tzw. zasadę pareto, czyli 80% sukcesu otrzymujemy po włożeniu 20% możliwości. Jesteśmy w stanie stosunkowo szybko zrzucić 4- 5 numerów ubrań (oczywiście myślimy o rozmiarze 50 do 42), a później zastój – nie! adaptacja – tracimy motywację, coraz mniej przykładamy się do treningów i diety (bo przecież nic się nie zmienia). Co powinniśmy zrobić? Pracować 2 razy więcej, by osiągnąć kolejne 5 procent i kolejne 2 razy więcej, by osiągnąć kolejne 2 % – kiedy będziemy wyglądać jak na okładce … Wtedy gdy poświęcimy życie by tak wyglądać – często wiąże się to z 2 treningami dziennie, drzemką regeneracyjną, dietą co do sekundy, ingerencją hormonalną, odstawieniem alkoholu, imprez , fastfoodów i tysiące godzin pracy (jedna z teorii zakłada, żeby być w czymś dobrym albo świadomym należy poświęcić 10000 godzin – czyli 8 godzin dziennie przez około 5 lat – dlatego też byli sportowcy dochodzą do formy szybciej). Czy da się to osiągnąć za pomocą 2 treningów w tygodniu? Oczywiście, że tak! Dla drwala, który pracuje 8h z siekierą. Dla osoby siedzącej za biurkiem raczej nie. Przewagą osób, które pracują za biurkiem jest regeneracja – mamy na to czas, dużym minusem stosunkowe niska aktywność fizyczna (niskie PAL), większą uwagę należy poświęcić diecie. Ale jak to zrobić, gdy z boku tyle pokus…
Co robią osoby, które chcą „okładkowo” wyglądać (albo muszą mieć niską masę – zarabiają ciałem)? Produkty 0 kcal (błonnik część osób spożywa watę by zapchać żołądek) i substancje kognitywne zabijające uczucie głodu, a zarazem nie posiadające kcal – do nich możemy zaliczyć legalną kofeinę, nikotynę, czy mateinę i nielegalne związki takie jak pochodne amfetaminy, kokaina, morfina…Gdy spożywamy dostatecznie dużą dawkę, nie chce nam się jeść, mamy zębościsk, zwiększoną temperaturę ciała oraz większe pobudzenie (większe CPM). Spalamy więcej kalorii – masa ciała spada, ale uzależniamy się od substancji i metodyki (gdy zaczynamy jeść organizm może nie przyjmować już pokarmu, powstają stany zapalne, problemy z trawieniem, możemy w skrajnych przypadkach umrzeć od nadmiaru spożytych kalorii). Można również spożywać błonnik (np.waciki) i popijać je octem albo alkoholem – podrażniać żołądek – oszukiwać ośrodek głodu i być chudym. Musimy się też odwadniać, schodzić do skrajnie niskiej zawartości wody, nawet do odwodnienia na pograniczy śmierci … Pytanie brzmi jak długo i czy warto? Co możemy poświęcić dla dobrego wyglądu? Jeśli wszystko to proponuję zmienić prace ze stacjonarnej na bardziej w ruchu (np. na górnictwo – zapotrzebowanie energetyczne rzędu 5000kcal). Pamiętajmy, że większy ruch to również większa eksplantacja organizmu, 2-3 treningi w tygodniu i posiadanie 15-25 % tkanki tłuszczowej (mężczyźni – kobiety) – to powinien być nasz cel, a okładkę 2 treningi dziennie 8-15 % fatu zostawmy dla osób gotowych na poświęcenie. Jednak należy pamiętać, że o 15 – 25 % masy ciała należy dbać i bez aktywności, diety (może nie na 100% a na 80%) też możemy przepuścić wynik. A łatwiej się tyje – dlaczego? Bo tkanka tłuszczowa u naszych przodków gwarantowała przetrwanie – a w XXI wieku gwarantuje jednostki chorobowe z nią związane.