Jak wiadomo jemy, aby żyć – w jedzeniu mamy nie tylko niezbędne makroskładniki odżywcze, ale też witaminy i składniki mineralne oraz składniki nieodżywcze. Co zatem nas uzależnia i dlaczego podczas silnego stresu sięgamy bardziej po batony, alkohol czy czekoladę, niż po brokuły , sałatę czy wodę. To przez składniki, które powodują wyrzut endorfin (teobromina, cukier), albo te, które blokują impulsy dochodzące do mózgu (kofeina, teina, mateina, alkohol etylowy).
Jak to działa? Gdy jesteśmy mocno zestresowani (zablokowane są bodźce głodu i sytości) i sięgamy po czekoladę, nasz organizm przeżywa chwilowy „orgazm”. Cukier – najsilniejszy narkotyk pobudza nas do działania, teobromina pobudza nam CUN i nagle odżywamy, sięgamy po kolejną i kolejną kostkę – każdy kęs działa coraz słabiej (adaptacja organizmu). I nagle kończy się czekolada – i zaczyna działać insulina – obniża poziom glukozy we krwi, zaczynamy odczuwać głód cukrowy, który nakłada się na stres potęgując jego odczucie. Nie mówiąc już o spożytej energii – 600 kcal w 5 minut i błędne koło się zamyka.
Sięgamy po żywność, która ma dużo energii, ale nie posiada składników jakościowych (posiadamy za mało żelaza, B12, Cu czy witaminy C lub E) – konsekwencją czego mamy niedobór czerwonych krwinek i nasilenie zmęczenia lub stany depresyjne.
I tak jedząc jeszcze więcej i więcej dochodzimy do kolejnego „zamkniętego koła”… nadwaga, otyłość, cytokiny prozapalne, złe samopoczucie z powodu większej wagi, a co za tym idzie…oczywiście więcej stresu.
Dlaczego zajadamy stres i jak sobie z nim radzić? Trzeba na nasz organizm podziałać konkretnymi bodźcami – tutaj na ratunek przychodzi aktywność fizyczna. W przypadku stresu spowodowanego aktywnością fizyczną należy zastosować po prostu relaks (odpoczywamy grając na komputerze albo oglądając film). Do tego dużo przeciwutleniaczy, witaminy C, E i A , kwasów omega-3 oraz od czasu do czasu lampka wina (uwaga alkohol jest uzależniający). Takie złote rady pozwolą nam dobrze zapanować nad stresem i uczynić nasze życie lepszym.